niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział szosty cz. 1

Zapadł juz zmrok a Kate nie dawała znaku zycia. Will zaczą odczuwać lekki niepokój. Postanowił zadzwonić jednak Kate nie odbierała. Powtorzył tą czynnośc kilakaktotnie w róznach odstepach czasowych ale efekt był ten sam...nie odbierala. Zadecydował ze odwiedzi ja w jej domu. Miał nadzieje ze zgarneła Mary ktora była zapewne w kiepskim stanie i pojechały do niej. Wstał i wyszedł z domu. Do domu Kate miał kawałek wiec wsiadł do autobusu. Jadąc siedzial spogladajac w szybe i rozmyslał. Will wiedział o zdradzie Nathaniela gdyz ten dzwonil do niego i mu o wszystkim opowiedział i prosił aby ten przeprosił Mary od niego. Nie byli przyjacółmi jednak czesto sie spotykali przy okazji róznych okazji a iwec zdazyli sie nieco zakumplowac i polegali na sobie.
Gdy dojechał na wyznaczony przystanek wysiadł i ruszyl w strone domu Kate. Bez wachania zapukał. Wyprostował sie i poprawil koszule. Drzwi otworzyła mu matka Kate. Była ubrana bardzo elagancko wiec Will wiedział ze własnie wróciła z kancelarii. Matka Kate była prawnikiem.
- O William. Witaj. Miło cie widziec. - mama Kate uśmiechneła sie do niego promiennie.
- Dzień dobry pani Stewardson. Zastałem moze Kate ? - Will odwzajemnił uśmiech.
- Niestety nie. Jest z Mary u niej w domu. Wiesz jak to dziewczyny taki babski wieczór.- rodzicielka Kate zasmiała sie cicho a Will tylko sie usmiechnął.
- A wiec nie bede przeszkadzać. Miłej nocy. - skłonil sie lekko Will.
- dziekuje. Tobie tez Williamie - kobieta uśmiechneła sie po czym zamkneła drzwi. Chłopak szedł przez alejki i rozmyslał. Doszedł do wniosku ze nie moga byc w domu Mary.. rodzice i pijana córka to nienajlepsze połączenie. Idac tak minął dom Sky'a , w którym nie było raczej żywej duszy gdyż panowal zupełny mrok. Zaczął sie glebiej zastanawiac i to do czego doszedł bardzo go zabolało. Byli z One Direction! Ta myśl nie dawała mu spokoju i wprawiała w kiepski nastrój. Wrocil do domu , włączył radio i połozyl sie na łozku. Spojrzal na zdjecie siebie i Kate które trzymał przy łozku. Na jego twarzy zawitał delikatny usmiech lecz szybko zmienil sie w grymas. W radiu leciała ICH piosenka. Wstał i wylaczył gwałtownie radio. Wrocił i znów połozył sie na łozku. Zamknął oczy a mysli klebiły mu sie w głowie. Niewiedzial kiedy zasnął

Zabrzamiał dzwiek budzika Kate otworzyła zaspane oczy i wyłączyła pospiesznie budzik nie chciała budzic swojej przyjacólki ktora wygladała tak rozkosznie. Spojrzała na zegarek była 7...zakryła sie kołdrą i westchneła cicho. Nienawidziła rannego wstawania, była spiochem z natury i dobrze jej było z tym. Wstała delikatnie z łóżka by nie wybudzić Mary ze snu. Napisała na kartce "Kocham cie i wiedz ze zawsze mozesz na mnie liczyć~Kate" i połozyla ja na telefonie M. Wyszła z pokoju i przeciagneła sie leniwie. Schodząc ze schodów podrapała sie po głowie wciąz makabrycznie zaspana. Pomyslała że zrobienie sobie kawy napewno jej pomoze. Jak pomyslała tak i uczyniła. Podczas gdy ekspres pracował Kate udała sie do salonu gdzie na kanapie spał Sky. Wygladał tak niewinnie i słodko ze az szkoda było go budzić. Niestety mus to mus. Nachyliła sie nad Sky'ajem i mrukneła ochryple.
- Sky wstawaj. Szkoła wzywa...- była mało zadowolona ze swych słow.Sky otworzyl nieco oczka i spojrzał na nia.
- Jeszcze 5 min...- jego ton schodzil do szeptu. Rozłozył rece w strone K. - Wiem ze tego chcesz...5 minut nas nie zbawi - dodal leniwie. Kate zawachała sie chwile ale wgramoliła sie do Sky'a. Było ciepło i przytulnie. Oboje zamkneli oczy które byłe lekko podpuchniete od braku snu. Mineło juz niemal 15 min. Sky otworzył oczy i spojrzał na Kate ktora wtuliła sie w poduszke i chyba zdazyła zasnąc. Zauwazyl ze trzymała w reku niewielki zegarek wiec skozystał z okazji i sprawdził godzine. Była 7.20!!! Zareagował momentalnie zrywajac sie z łóżka i przy okazji budząc Kate.
- Jest juz 7.20 ! Mamy mało czasu ! - powiedział.
- O rany! Idz szybko do łazienki i odswiez sie troche a ja w tym czasie zrobie nam kawe w termosie o ile taki maja - mrukneła Kate kierujac sie do kuchni. Sky popedzil do łazienki i dało sie usłyszec szum wody. Kate naszczescie znalazła termos i wlała do niego ciepła i aromatyczna kawe. Dodała do tego mleka i szczypte cynamonu. Naszczeście S i K lubili ten sam rodzaj kawy.
- Teraz ty. - powiedział Sky wychodzac z łazienki w pełni gotowy. Kate szybko zajela jego miejsce w laziene. Umyła twarz co przyniosło jej nieco ulgi ale gdy spojrzała na swe odbicie lekko sie skrzywila. Miał ogromne wory pod oczami a jej na codzien idealne fale zmieniły sie w burze loków ktorych nie mogla rozczesać a nie miała wystarczajaco duzo czasu by je umyc i doprowadzic do ładu. Zrobiła szybki makijaz a włosy zostawiła w spokoju. Wychodzac zalozyła jeszcze bluzke i była gotowa do wyjscia. Bluzke Louisa poskładała i połozyła na oparciu kanapy.
Kate dopiero w tym momencie zorientowała sie ze nie ma przy sobie telefonu. Po tylu godzinnach! Nigdy sie nie spodziewała, ze rozstanie sie z telefonem na tak długi czas i to jescze samoczynie. Ale no cóz wyszło jak wyszło a przyjacółka była wazniejsza. Podeszła do swojej kurtki  i tak jak sie spodziewała "telefon" był w kieszeni.
Spostrzegła że było 1 nieodebrane połaczenie od mamy i 6 od Willa.
Przypomniała sobie ze obiecała do niego zadzwonic i na sama mysl zrobilo jej sie głupio. Postanowiła oddzwonic jednak jej luby nie odbierał.
- Szybko ! Mamy 10 min aby dojechac do szkoły. - niemal krzyknął Sky otwierajac drzwi i wyciagajac Kate na zewnatrz.
- Ciii...Daj innym spac. - powiedziała Kate wyjmujac z kieszeni kluczyki i otwierajac auto. Kate usiadła za kierownica a jej przyjaciel obok. Na kolanach trzymał termos z kawą. Dziewczyna jechała dośc szybko. Po jakims czasie dojechali pod szkołe. W momencie kiedy wysiedli zabrzmiał dzwonek.
- Szybko ! Pierwsza historia a jeszcze trzeba zabrac ksiazke z szafki - rzekł Sky zaczynajac biec.
- Tak  tak uwazaj bo zaczne biec - powiedziała z sarkazmem Kate pokazujac buty na nie małym obcasie. No cóz nie zdazyła wstapic do domu i ich zmienic. Sky bez wachania przerzucił ja przez ramie i zacza biec. Biegł tak lekko jak by Kate nic nie wazyła. Wbiegł do szkoły i posawil Kate.
- Nie ma czasu. Wezme tylko swoja ksiazke i lecimy na lekcje. Moja szafka jest blizej. - powiedzial Kate otwierajac szafke i wyjmujac z niej ksiazke. Zamkneła ja i oboje zaczeli iść pospiesznie do sali. Weszli do sali ale na ich nieszczeście nauczyciel juz był.
- Przepraszamy za spoznienie - rzekli chórem po czym usiedli na swym miejscu. Profesor tylko spiorunowal ich wzrokiem ale przemilczał sprawe.
Lekcje mijały w miare szybko zwazajac na to ze pierwsze dwie Kate przespała. Na pozostałych lekcjach nie umiała sie skupic, tylko rozmyslała o M. Martwiła sie i wiedziała ze Sky rowniez gdyż siedzial nieobecny i rysował bazgroły w zeszycie.
Przyszła długa przerwa. Wszyscy mijajac Kate przygladali jej sie z uwaga. Byla to pewnie zasługa włosów. W pewnym momencie Sky zauważył Ann na końcu korytarza wiec szybko siekował Kate w inną stronę, bo wiedział co zrobiłaby gdyby spotkała Ann na swojej drodze i zdecydowanie nie byłoby to miłe. Kate i Sky udali sie na boisko gdzie usiedli na trybunach i zabrali sie za picie kawy. Oboje nie byli jakos głodni i skłonni do rozmowy z innymi. W pewnej chwili Sky napotkał spojrzenie K i zobaczył błysk w jej oczach.
- Zerwijmy sie ...- powiedział entuzjastycznie. - Nie wiem jak ty ale ja jestem dośc zmeczona i jakos nie moge sie skupic a poza tym nie ma z nami Mary.- dodała
- O taaak! Jestem za ! - powiedział Sky wstajac i podajac reke Kate. Oboje ruszyli szybkim krokiem przez teren szkoły i byli juz prawie przy samochodzie gdy usłyszeli za soba.
- Panno Stewardson..Panie Parker a wy gdzie sie wybieracie ? - była to pani Collins. Była nauczycielką chemii. Tak sie składalo ze miała to byc ich kolejna lekcja. Kate i Sky udali ze jej nie słyszą i szybko wsiedli do samochodu. Kate odpaliła silnik i zaczela wycofywać. Pani Collins zaczeła iśc w ich kierunku. Ciemnowłosa wykreciła i ruszyła przed siebie a blondynek wychylił sie i pomachal P. Collins, krzycząc że to nagła sytuacja i niestety nie moga zostać w szkole. Przyjaciele przybili piątki i zasmiali sie pogodnie.

Mary ocknęła się słysząc donośny śmiech. Z ociąganiem zaczęła podnosić powieki, oczy miała lekko opuchnięte kręciło jej się w głowie i była potwornie spragniona. Bardzo powoli podniosła się na łokciu i rozejrzała po pokoju jednocześnie przecierając oczy. Kilka sekund zajęło jej przypomnienie sobie skąd się tu wzięła. Znajdowała się w dużym, przestronnym pokoju. Nagle wszystkie wspomnienia z wczoraj, i powód dla którego się tu znalazła zmroziły ją i sprawiły że łzy zaczęły napływać jej do oczu. Nie będę płakać powtarzała sobie w myślach będę twarda. Pomyślała, z całej siły zaciskając oczy i opadając na poduszki. Wzięła głęboki oddech i usiadła na łóżku. Przez uchylone drzwi dochodziły odgłosy gromkiego śmiechu i muzyki. Mary sięgnęła po telefon leżący na nocnym stoliku obok łóżka. Na telefonie leżała karteczka od Kate :"Kocham cie i wiedz ze zawsze mozesz na mnie liczyć~Kate" Mary uśmiechnęła sie, dziekując w duchu że ma takich przyjaciół. Sprawdziła godzinę na telefonie , była 11:30. Dokładnie w momencie w którym wzięła telefon do ręki dostała sms. Ze zdziwieniem zmarszczyła brwi i odczytała wiadomość. Była od Kate, która poinformowała ją że ona i Sky są w szkole, ale tylko z przymusu i że jeżeli będzie ich potrzebować to wystarczy zadzwonić ale że ma wsparcie w chłopakach z 1D. kilka sekund później nadszedł sms od Sky’a podpisany przez niego i Kate, w którym napisali że absolutnie nie maja siły siedzieć w szkole i będą koło 2. Dodali do tego ich wspólne zdjęcie z głupimi minami na tle przysypiających kolegów z klasy. Mary uśmiechnęła się pod nosem i odpisała że już wstała i chyba żyje. Odłożyła telefon i zaczęła się ostrożnie przeciągać. Z dezaprobatą stwierdziła że ma na sobie wymięte wczorajsze ubranie i nieświeży oddech. Dłonią odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki jej blond włosów. Nate często to robił. Myśląc o nim czuła potworny ból w sercu. Zaczęła wygrzebywać się z pościeli gdy usłyszała kroki na schodach i szepty. Po kilku sekundach za drzwiami pojawiły się dwie kosmate głowy, jedna należała do Zayn’a a druga do Harry’ego. Mary uśmiechnęła się przelotnie.
- Cześć chłopaki – odpowiedziała Mary zachrypniętym głosem i pomachała ręką . odgarnęła pościel i zsunęła nogi na podłogę.
- Dzień dobry – odpowiedzieli chórem Harry i Zayn przechodząc przez pokój i szepcząc coś między z sobą z nieodgadnionymi wyrazami twarzy stanęli koło łóżka.
- Coś jest nie tak? Dlaczego sze… - wstając Mary ale zakręciło jej się w głowie i straciła równowagę.  Na szczęście Zayn w porę ją złapał i przytrzymali żeby nie upadła. Mary zacisnęła oczy i doszła do siebie po kilku sekundach.
- Uff. – westchnęła – chyba jestem w średniej formie – mruknęła pod nosem. Otwierając oczy – dziękuję – dodała próbując się wyswobodzić – Harry , Zayn  już jest ok. możecie mnie już puścić. – Mary podniosła wzrok i spojrzała przed siebie, prosto w wysokie lustro stojące po drugiej stronie pokoju. W lustrze ujrzała zaspaną dziewczynę w pomiętym ubraniu, rozmazanym makijażu, podpuchniętych przekrwionych oczach o bladej jak ściana twarzy, potarganych włosach i okropnych worach pod oczami. Wyglądała potwornie, szczególnie w porównaniu z dwoma wysokimi i przystojnymi chłopakami stojącymi po jej bokach.
- o mój boże, wyglądam potwornie – westchnęła. – i nie mam na sobie spodni - dodała przepraszającym z tonem spoglądając w lustro na swoje nogi. Widocznie wieczorem Kate zdjęła jej spodenki, co zauważyła dopiero teraz.
- Hahahaha. No to jest nas dwoje – odpowiedział Harry. Rzeczywiście, Mary dopiero teraz zauważyła że chłopak stoi w samych bokserkach. W końcu jest u siebie. Jedyną kompletnie ubraną osobą był Zayn. Mary przypomniała się pewna sytuacja z wczorajszego wieczoru.
-Harry.. – zaczęła niepewnie. – em…. Chciałabym cie przeprosić, za to że nazwałam cię wczoraj dziewczynką, no wiesz w drodze do was. Nie chciałam cię urazić i nie myślałam zbyt trzeźwo. Strasznie mi teraz głupio. Wybaczysz mi? – spytała Harry’ego - weź pod uwagę, że nazwałam cie również ' tym ładnym z one direction' - zaznaczyła.
- zastanowię się – odparł chłopak uśmiechając się.
- Proponuję, żebyś wzięła prysznic, a potem zeszła do nas na dół, dobrze? – powiedział Zayn ciągnąc M w stronę łazienki.
- Przygotujemy ci coś na śniadanie – odpowiedział Harry wychodząc z jednego z pokoi z koszulką w ręku. – trzymaj ubierz się w to, to jedna z moich ulubionych, będzie ci pasować –uśmiechnął się i podał M koszulkę, ledwo zdążyła ją wziąć a Zayn delikatnie acz stanowczo wepchnął ją do łazienki i zatrzasnął drzwi. Mary ściągnęła koszulkę i bieliznę po czym przez kilkanaście minut stała pod gorącym strumieniem wody, próbując się rozluźnić i zapomnieć o wczorajszych wydarzeniach. Mimo jej najszczerszych chęci nie była w stanie tego zrobić. Wspomnienia wywoływały potworny ból. Słone łzy bólu i rozpaczy spływały po jej twarzy mieszając się ze strugami gorącej wody. Chciałaby żeby ta woda i te łzy wymyły wszystkie wspomnienia i ukoiły ból. Płacz nieznacznie pomagał ale nie był w stanie wyleczyć jej złamanego serca. Przyjaciele byli jej ostatnią nadzieją, ale wiedziała że w pewnych kwestiach nawet oni nie mogą pomóc. W końcu Mary niechętnie wyszła spod prysznica wytarła się do sucha, umyła zęby zapasową szczoteczką którą znalazła w szafce, dla orzeźwienia przemyła twarz zimną wodą i ubrała w swoją bieliznę oraz koszulkę Harry’ego. Koszulka pachniała cudownie i była trochę za duża, dla M była jak tunika. Wszystko to razem sprawiło że Mary poczuła się jak u siebie. Postanowiła nie przejmować się brakiem spodenek. Wyszła z łazienki zgarniając po drodze telefon z sypialni i zeszła na dół. W głowie trochę jej huczało, ale znosiła kaca dobrze, wiec dawała rade. Na dole spotkała Liama siedzącego na kanapie z laptopem na kolanach a obok Nialla z ogromną miską lodów.
- Cześć Liam, czesć Niall! – przywitała się Mary. Chłopcy przenieśli wzrok na Mary. Niall sięgnął po pilota i ściszył muzykę, co Mary przyjęła z ulgą.
- wiiiiitaaaj! – uśmiechnął się Niall – nieźle nas wczoraj nastraszyłaś!
- przepraszam nie powinnam was w to anga… - zaczęła M ale Liam jej przerwał.
- Nic nie mów. Jesteśmy przyjaciółmi. – odparł Liam – dobrze się czujesz? – dodał z zatroskanym wyrazem twarzy.
- trzymam się – zwięźle odparła Mary. W tym czasie z kuchni wyszli Harry z Zaynem niosąc wielkie kubki z kawą i talerz naleśników.

- Mówiłem, że będzie ładnie wyglądać – Harry uśmiechnął się do Mary, stojącej w jego koszulce. – ty i Kate wyjątkowo dobrze wyglądacie w naszych koszulkach – dodał ze śmiechem. Mary spojrzała na chłopaków i znowu poczuła, że jest dokładnie w miejscu w którym powinna być.
- chodź do nas – odparł Niall ciągnąc M za rękę i popychając ją na kanape koło Liama. – ty siadaj, a ja wstąpię na chwilę do kuchni- odpowiedział wychodząc z salonu. Wszyscy usadowili się na kanapie i zajadali naleśnikami. Mary nie za bardzo miała apetyt ale chłopaki dopilnowały, tego żeby coś zjadła. Po skończeniu jedzenia Mary z wdzięcznością przyjęla od Zayn’a kubek aromatycznej kawy i usiadła wygodniej na kanapie przykrywając się kocem, który podał jej Liam. Siedziała tak w milczeniu sącząc kawe, zagubiona we własnych myślach. Chłopaki siedziały dookoła rozmawiając o wszystkim i o niczym. Mary dzielnie siedziała razem z nimi. W żaden sposób nie mogła wyrzucić Nate’a z myśli. To tak cholernie bolało. Siedziała spokojnie, niewzruszona, zamknięta w skorupie kryjąc swoje emocje. Nie chciała robić scen. Ale w pewnym momencie poczuła że nie jest w stanie dalej trzymać tego w sobie, pękła jakaś wewnętrzna bariera, jej pozorny spokój gdzieś umknął a po policzku spłynęła pojedyncza łza. Usłyszała że chłopcy nagle zamilkli i poczuła że wszyscy na nią patrzą.
- Nie przejmujcie się mną, w końcu dojdę do siebie. Chyba powinnam..-Mary odstawiła kubek na stół i zaczęła podnosić się z kanapy żeby pójść na górę, ale siedzący obok Harry złapał ją za rękę zanim zdążyła się podnieść.
- Nie Mary, zostań z nami. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Nie można tak tłamsić w sobie emocji a samotny płacz nic nie pomoże. Uwierz mi, wiem co mówię. – dodał. Był wyraźnie przejęty, wyraźnie było widać troskę w jego oczach. Mary spuściła głowę.
- Harry ma racje – odpowiedział Liam. – Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, możesz nam wszystko powiedzieć, jesteśmy tu dla ciebie. – on też był przejęty. – nie możemy patrzeć jak się tak zadręczasz. Co takiego się wczoraj stało? – spytał. Mary nie dawała już dłużej rady. Podniosła głowę a łzy zaczęły spływać po jej twarzy nieprzerwanym strumieniem. Dawno już tyle nie płakała. Jeszcze nigdy nie czuła się tak źle. Harry natychmiast mocno ją przytulił a Liam przyjacielsko otoczył ramieniem. Zayn i Niall też się dołączyli. Mary zwinęła się w kłębek i cicho szlochała wtulona w przyjaciół. Chłopcy nucili wspólnie jakąś kojącą melodie. W tym momencie wszyscy usłyszeli dzwonek do drzwi, a chwilę potem do salonu weszła Kate ze Sky’em. Mary bez słowa podniosła się i rzuciła w ramiona przyjaciół. Razem usiedli na kanapie, M zdążyła się już trochę uspokoić i zwinęła się w kłębek na kanapie kładąc głowę na kolanach Kate. Z zamkniętymi oczyma w kilku słowach streściła wydarzenia z poprzedniego wieczoru. W trakcie jej opowieści do domu wszedł Louis wykrzykując że jest zakochany i że znalazł dziewczyne swojego życia. Zamarł na widok M, a Harry dyskretnie odszedł z nim na bok tłumacząc ze przyniósł te wieści trochę nie w porę. Po usłyszeniu całej opowieści Kate była wściekła. Jak Nate mógł coś takiego zrobić? Co za skończony dupek! Przez niego Mary cierpi, bo temu zachciało się skoku w bok. O nie, Kate nie miała zamiaru puścić mu tego płazem. Najchętniej poszłaby do niego teraz i opowiedziałaby mu co o nim myśli. A na koniec przydałby się solidny prawy sierpowy. Kate napotkała wzrok Sky’a który wyglądał na zszokowanego, ale i on wyczuwał już wcześniej, że  Nate’m jest coś nie tak. Kate przeklęła się w duchu, że nie ostrzegła Mary o swoich przeczuciach a jej przyjaciółka teraz cierpi. Wiedziała że Mary teraz jej potrzebuje, ale najpierw musiała wyjść i się przewietrzyć, nie wybuchła jeszcze tylko i wyłącznie dzięki resztkom samokontroli. Zamknęła oczy i wzięła 10 głębokich oddechów.
-Mary wybacz mi, zaraz do ciebie wróce ale musze się przejść. Nie wierze że Nate zrobił ci coś takiego. Nie zasługujesz na to. Mocno przytuliła przyjaciółkę i pocałowała w czoło po czym wstała z kanapy. Popatrzyła po reszcie obecnych w pokoju. Wszyscy zachowali się jak prawdziwi przyjaciele, i nikt nie rozumiał czemu Nate postąpił w ten sposób. Mary w dalszym ciągu wyglądała jak kupka nieszczęścia.
- muszę wyjść, jestem umówiony – powiedział Zayn – trzymaj się, Mary, wszystko się ułoży – dodał uśmiechając się – Liam idziesz ze mną?
- tak, tak już idę – odpowiedział Liam, trzymaj się Mary, zawsze masz nas – dodał uśmiechając się po czym razem z Zaynem i Kate wyszedł na dwór. Mary , Sky , Louis, Harry i Niall  zostali w środku.
Kate wyszła w pośpiechu trzaskając drzwiami. Zaczęła iść przed siebie nie oglądając się na Liama i Zayna którzy za nią wyszli z domu.
- Hej Kate, poczekaj! – krzyknął Zayn – dokąd się wybierasz?
- musze się przejść i to wszystko przemyśleć. – rzuciła przez ramie - Ten dupek Nate cholernie zalazł mi za skórę jak go tylko spotkam, to trzymajcie mnie, albo… - Kate odwróciła się do chłopaków, a oni aż cofnęli się o krok. Jej wściekłość można było odczuć na skórze wyłącznie na nią patrząc. Gdyby mogła zabijać wzrokiem, wszyscy w promieniu pół mili byliby już martwi.
- lepiej już tego nie kończ – przerwał jej Liam – musimy uciekać. Trzymaj się , papa! I nie zrób nic głupiego – poprosił wsiadając do samochodu. Po chwili odjechał razem z Zaynem. Kate odwróciła się i żwawym krokiem ruszyła przed siebie.
Przeszła spory kawałek, dochodząc do niewielkiego parku. Zdenerwowana wyjęła z kurtki paczke papierosów i zapaliła jednego.

Bezmyślnie patrzyła przed siebie z całych sił próbując się uspokoić, zapanować nad nerwami. Miała ochote pójść do Nate’a i gołymi rękami przetrącić mu kark. Przymknęła oczy satysfakcjonując się tą myślą. Kate była egoistyczna, ale jeśli chodziło o przyjaciół, potrafiła poświęcić wszystko. Stojąc tak i rozmyślając, zorientowała się, że chłopak stojący po drugiej stronie niewielkiego stawu bardzo jej kogoś przypomina. Nagle zamarła, z papierosem w połowie drogi do ust. Chłopak stał całkiem niedaleko krążąc w miejscu i rozmawiając przez telefon. Wyglądał jak zawsze, pełna nonszalancja i błysk w oku. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne a w dłoni trzymał papierosa. To na pewno był Nate. W pewnym momencie telefoniczna rozmowwa widocznie bardzo go rozśmieszyła, bo wybuchnął gromkim śmiechem. Kate uderzył fakt, jak drastyczna jest różnica pomiędzy aktualnym samopoczuciem jej przyjaciółki i jej byłego. Postanowiła nie zmarnować takiej okazji. Poczuła jak cała jej złość powraca, a na jej twarzy zagościł gorzki uśmiech. Żwawym krokiem ruszyła w stronę Nate’a wyrzucając niedopałek na ziemię. Rozejrzała się dookoła, ale dostrzegła wyłącznie kilka osób, każda z nich była zajęta sobą. Wszyscy kierowali się raczej w strone domów, bo zaczynało kropić. Nate zauważył Kate i szybko przerwał rozmowę telefoniczną odwracając się w strone K.
-Kate! Hej jak miło cie widzieć. Masz może kontakt z M? Nie odbiera moich telefonów od wczorajszego wieczora a musze jej coś pilnie wyjaśnic. Jej rodzice powiedzieli mi że została na noc u ciebie.
Stali tak chwile mierząc się wzrokiem. Kate stała z niewzruszoną miną mierząc Nate’a lodowatym spojrzeniem które chłopak dzielnie przyjmował. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia wymierzyła mu siarczysty policzek, tak mocny i niespodziewany że Nate zakołysał się na własnych nogach.
-Nigdy. Nie. Waż. Się. Z Nią. Kontaktować. – wycedziła Kate przez zęby. W momencie w którym Nate wyprostował się wymierzyła mu kolejny policzek, z drugiej strony aż Nate się zatoczył.
- Auć! Co ci odbiło?! – spytał oburzony – Nie zdradziłem M! Kocham ją, i w życiu bym jej tego nie zrobił!
- trochę za późno kochasiu. Ah, co mi odbiło pytasz? – Kate spojrzała na niego z uśmieszkiem satysfakcji – jesteś jebanym chujem który szuka tylko zabawy...szmata z ciebie Nate – mówiła głosem pełnym jadu. – ona nie zasługuje na to co jej zrobiłeś. Jeżeli jeszcze raz, chociaż spróbujesz się do niej zbliżyć, to przysięgam, że będziesz miał do czynienia ze mną, i nie będzie tak milutko jak dziś. Zrozumiałeś? – twarze Kate i Nate’a dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Ostatnie zdanie wygłosiła teatralnym szeptem mierząc Nate’a wzrokiem. Chłopak wyprostował się, zdążył już mniej-wiecej dojść do siebie a na jego policzkach, szczególnie pod prawym okiem zaczynało być widać ślady po ciosach wymierzonych przez Kate.
- Nie zdradziłem Mary. A ty nie będziesz mi mówić co mam robić. Tak samo M. nie masz pojęcia co się stało. Ja MUSZĘ z nią porozmawiać!
- chyba nie zrozumiałeś. Zostaw ją w spokoju. – Kate zebrała się, siłą woli odwróciła się na pięcie i odeszła. Chwilę później usłyszała krzyk Nate’a
- Nie zdradziłem jej! Ona musi ze mną porozmawiać! Wszystko jej wytłumacze! Daj jej spokój, nic jej nie zrobie! Chce tylko pogadać!
Kate nie odwracając się wyciągnęła rękę ze środkowym palcem, i oddychając głęboko, z uśmiechem satysfakcji na ustach odeszła, kiedyjąc się do domu chłopców.


Kate była dość zadowolona z siebie wracajac od Nathaniela. Nigdy nie szanowała takich ludzi i nie miała tego w planach. Od początku wiedziała ze cos jest z nim nie tak i nie myliła sie. Wracała do "rezydencji" chłopaków. Szła i masowała sobie nadgarstek gdyz nieco ja bolał od tego ciosu.
Weszła do środka i zastała Niall'a i Sky'a siedzacych na dywanie w znacznej odległosci i rzucajacych w swoim kierunku popcorn probujac przy tym trafic do ust przeciwnika. Mary siedziała pomiedzy Harry'm a Louis'em na kanapie. Gdy Kate weszła do salonu wszyscy spojrzeli na nia z zaciekawieniem.
Mary podeszła do przyjacolki i przytuliła ją. Ciemnowłasa lekko sie skrzywiła gdyz przyjacóła ruszyła jej bolacą ręke.
- Co ci jest ? - spytał Sky spogladajac na nia kątem oka.
- Nic nic usmiechneła sie K. - chłopaki macie moze jakaś maść przeciwbólową ? -spytała po czy spojrzała na nich. Harry z Louis'em wstali i jeden udała sie na gore a drugi do kuchni i łazienki. Dziewczyny usiadły na kanapie a Mary przypatrywała sie swojej przyjacólce.
- Tylko nie mów ze sie przewróciłas i tak nie uwierze - usmiechneła sie lekko- przyznaj sie Kate- M. spogladała na nia i czekała spokojnie. Cisze przerwał okrzyk radości Sky'a który trafił do ust Niall'a kukurydzianym smakołykiem.
- Mam! - był to Harry zbiegajac z góry z tubka leku w dłoni. Weszedł do salonu i podał go Kate a Lou wszedł tuz za nim. Kate usmiechneła sie do obu z wdziecznoscia po czym spojrzała na przyjacólke.
- A wiec ....porozmawialam sobie z twoim ex. - powiedziała smarujac sobie nadgarstek kremem. Na myśl o N na twarzy Mary pojawił się smutek, jednak po chwili zniknął, wyparty przez zdziwienie. Sky , Niall , Harry i Louis jak na komende spojrzeli na Kate.
- CO ?!?!?!?!?! Jak to ?! Zrobiłas mu coś ? - Mary spogladała na nia z zaskoczeniem. Zapytała choc znała odpowiedz. Przyjazniła sie z Kate juz od tylu lat ze znała jej zachowannia jak nikt inny.
- Troszke mu tylko zmieniłam twarzyczke...napewno zrozumiał swoj błąd - Kate uniosła na wszystkich wzrok pełen zadowolenia. - Ale niestety mnie pokarało i uszkodziłam sobie nadgarstek - skrzywiła sie lekko. Wszyscy z zapartym tchem czekali na reakcje Mary.
- Mozna sie było tego spodziewać po tobie i twoim charakterku. - Jasnowłosa spojrzała na przyjacolke z usmiechem i pocałowała ja w policzek. - Dziekuje. Napewno zrozumiał swój bład, znając twoje celne ciosy. Może da mu to coś do  myślenia i nie skrzywdzi juz zadnej innej dziewczyny - dodała. Ostatni fragment zdołała usłyszeć wyłącznie Kate. Wszyscy w pomieszczeniu usmiechneli sie szeroko i zaczeli bić brawo.
- Gratuluje odwagi! Chłopak dwa razy wiekszy niz ty! - powiedział Niall
- Ona najpierw robi a nastepnie mysli - stwierdził Sky, Kate juz chciała mu odburknąć ale uznała ze to prawda a wiec sie tylko zasmiała.
- Strach sie bać - mrukna Lou z umiechem siadajac obok. Dołaczył sie równiez Harry który niefortunnie uścinął boląca rączke Kate w geście uznania. Na Twarzy Kate pojawił sie grymas bolu i loczek momentalnie puścił jej dłoń.
- Przepraszam. Zapomniałem - rzekł niewinnie. A Kate tylko sie usmiechneła po czym wstała.
- Musze iść zobaczyc sie z Will'em. Obiecałam do niego zadzwonic a tak zaangazowałam sie stanem Mary ze zapomniałam a teraz nieodbiera.
- Pewnie strzelił focha i trzeba go przeprosić - Powiedział Sky siedajac z Niallem i reszta na kanapie.
- Wrócisz potem do nas ? - spytała Mary.
- Tak pewnie tak - ciemnowłosa usmiechneła sie - Życzcie mi powodzenia - dodała wychodząc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz