piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział siódmy.

Liam niecierpliwie czekał na zielone światło. Stał na przejściu dla pieszych drepcząc w miejscu i spoglądając w niebo. Na niebie widniało słońce nieśmiało prześwitując przez warstwy chmur. Gdy wychodziło słońce, momentalnie robiło się cieplej i przyjemniej ale już po chwili przykrywała je kolejna chmura a zimny wiatr smagał po twarzach. Kwiecień powoli zaczynał dobiegać już końca, chociaż pogoda do złudzenia przypominała tę marcową. Światło zmieniło się na zielone, Liam szybkim krokiem przeszedł przez pasy przeciskając się miedzy pieszymi. Dotarł na drugą stronę ulicy i skierował się w lewo. Idąc przed siebie przeszedł obok włoskiej restauracji, w której zaledwie wczoraj spotkał Danielle. Z uśmiechem przypomniał sobie tą sytację :
Nieznacznie spóźniony Liam wszedł do środka. Przy wejściu rozejrzał się po lokalu szukając Andy’ego i kilku innych starych znajomych. Dostrzegł ich po drugiej stronie przy większym stoliku. Andy zauważył go i pomachał. Liam uśmiechnął się i podążył w jego kierunku. Siedzieli tam już Andy, Ted i Emily. Liam przywitał się z wszystkimi, zamówił zimną cole i usiadł przy stoliku.
- czekamy jeszcze na kogoś? – spytał wskazując głową na kilka pustych krzeseł stojących dookoła stołu.
- tak, przyjdzie jeszcze kilka osób. Jestem pewna ze ich polubisz – odpowiedziała Emily popijają wodę z cytryną  – po co ci te okulary przeciwsłoneczne i czapka? Nie przesadzasz? – spytała śmiejąc się i sięgając ręką żeby zdjąc Liamowi czapke z głowy. Liam szybko złapał się za głowe nie dając zdjąć sobie czapki.
- nie mogę jej zdjąc. Inaczej zaraz podejdzie tu kilkanaście wścibskich i piszczących nastolatek – odparł z przekąsem – cena sławy.
- oj nie przesadzaj, na pewno nie będzie tak źle – odparł Ted jednym zwinnym ruchem ściągając mu z głowy czapkę i okulary. Liam spojrzał na zwijającego się ze śmiechu Teda z rezygnacją i uważnie rozejrzał się po lokalu. Oprócz nich było jeszcze kilka grupek znajomych w podobnym wieku, dwie starsze pary i pojedyncze osoby siedzące samotnie jedząc.
-  Ted oddaj mi czapkę, nie chce żeby mnie rozpoznali! – powiedział Liam.
- dobra, dobra stary nie denerwuj się – odpowiedział Andy zabierając Tedowi czapke i okulary i oddajac je Liamowi. Liam szybko założył czapkę, ukrywając pod nią włosy i okulary. Dla bezpieczeństwa głębiej zapadł się w fotel i nieznacznie pochylił głowę. Siedzieli tak i rozmawiali jeszcze kilka minut.
- o już są! – krzyknęła Emily machając w stronę wejścia. Do ich stolika zaczęło  zbliżać się kilka osób. Uwagę Liama przyciągnęła długonoga, piękna dziewczyna z burzą loków na głowie. Podchodząc do stolika dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie a Liam nie drgnął nawet o milimetr patrząc jej głęboko w oczy.
- Liam, poznaj Damiena, Remy, Patricka i Danielle. – Emily przedstawiła wszystkich po kolei. Liam błyskawicznie ocknął się i stał żeby przywitać się ze wszystkimi.

- Danielle, bardzo mi miło cie poznać – uśmiechnął się do stojącej obok piękności machinalnie zdejmując czapke i okulary – jestem Liam
- Liam! Mnie też bardzo miło. Naprawde jesteś ‘tym’ Liamem z one direction? – spytała dalej się uśmiechając
- Tak, to ja – odparł Liam. Uroda tej dziewczyny kompletnie go oszołomiła. Była taka niesamowita.
- proponuje żebyśmy przenieśli się do mnie, Liam się denerwuje ze ktoś go rozpozna – odparł Andy, spoglądając na Liama.
Liam uśmiechnął się do siebie na wspomnienie wczorajszych wydarzeń. Wszyscy razem spędzili miło czas u Teda. Liam przez całe popołudnie zagadywał Danielle, a momentami przyłapywał się na nieustannym spoglądaniu na nią. Ona też patrzyła na niego. Przed rozstaniem wymienili się numerami telefonów. Liam był przeszczęśliwy. Po powrocie do domu chłopaki wyczuli że coś jest na rzeczy zanim jeszcze zdążył otworzyć usta. Harry i Zayn od wczoraj wysyłali mu smsy z miłosnymi wierszykami. Dokładnie w tym momencie jego telefon ogłosił nadejście kolejnej wiadomości. Liam zaśmiał się pod nosem.

Mary ocknęła się zlana zimnym potem. Szybko usiadła na łóżku i szeroko otworzyła oczy ciężko oddychając. Rozejrzała się dookoła siebie. Kate spała jeszcze smacznie na łóżku obok niej, a Sky pochrapywał nieznacznie na kanapie obok. Mary westchnęła i spojrzała na zegarek. Była 10:17. Spała ledwie kilka godzin. Dręczył ją koszmar, coś związanego z Natem, ale nie miała ochoty go sobie przypominać. To przez ten koszmar obudziła się tak wcześnie. Podeszła do okna i otworzyła je szeroko wpuszczając rześkie poranne powietrze do środka. Po niebie snuły się ciemne chmury, i nie zanosiło się na dobrą pogodę. Po krótkim namyśle przymknęła okno i na palcach wyszła z pokoju nie budząc przyjaciół. Zeszła do kuchni i włączyła ekspres do kawy. Czekając aż kawa się zaparzy zajrzała do lodówki. W szafce znalazła płatki, które wsypała do miseczki i zalała mlekiem. Z salonu dobiegała jakaś muzyka. Mary stała nasłuchując chwilę. Ruszyła do salonu i zorientowała się ze dzwoni jej telefon, który widocznie musiała zostawić tu poprzedniego wieczoru. Z roztargnieniem wzięła telefon do ręki i machinalnie odebrała połączenie
- Halo ? – spytała Mary przysiadając  na skraju kanapy
- Mary nareszcie odebrałaś! Strasznie się za tobą stęskniłem! Mary, jesteś tam? To ty?
- Nate nie mam ochoty z tobą rozmawiać – odpowiedziała Mary po chwili. W słuchawce na kilka sekund zapanowała głucha cisza.
- To nieprawda. Założę się że to Kate ci coś nagadała. Mary nie słuchaj jej! – Nate był coraz bardziej wzburzony – wiesz że twoja przyjaciółeczka dała mi w twarz?
- tak wiem. Chyba jednak ci się należało – odpowiedziała Mary
- Nawet jeśli, to czemu ona wtrąca się w nasz związek? Mary, to jest sprawa pomiędzy mną a tobą! Nie dawaj jej kierować swoim życiem!- Nate miał troche racji, Kate nie powinna bić jej byłych. Ale była jej przyjaciółką. Mary przeczesała ręką włosy.
- Kate jest moją przyjaciółką, Nate. A ja naprawde nie mam ochoty prowadzić tej rozmowy teraz. – Mary pochyliła głowę opierając ją na dłoni – Odpuść sobie. Proszę, daj mi spokój – powiedziała zmęczonym głosem
- Jesteś z nią prawda? – spytał Nate oschłym głosem – Mary gdyby nie ona pewnie już dawno bylibyśmy w zgodzie! Nie dawaj jej kierować sobą!
- Nikt mną nie kieruje! O co ci chodzi? Chcesz mnie zrazić do mojej najlepszej przyjaciółki? Oczekujesz że wtedy pobiegnę do ciebie się wypłakać? Chyba się przeceniasz kochany – odpowiedziała Mary podnosząc się z kanapy
- Może to ty się przeceniasz? Mary, ona tobą mani..- Mary przerwała połączenie. Nie miała siły na tą kłótnie, miała świadomość że kiedyś będzie musiała stawić temu czoło ale nie teraz. Na to było za wcześnie. Mary przystanęła w miejscu i bezmyślnie patrzyła się w ekran swojego telefonu. Gdy Nate znowu zaczął dzwonić szybko odrzuciła połączenie i wyłączyła telefon. Westchnęła ciężko i przetarła twarz dłonią. Ze zdziwieniem odkryła, ze jej policzki były wilgotne. Nie zauważyła żeby płakała. Ostatnie robiła to zdecydowanie za często. Podniosła głowę i ruszyła z powrotem do kuchni. Po drodze przystanęła spoglądając w lustro umieszczone na ścianie niedaleko przedpokoju. Spojrzała uważnie w swoje odbicie. Jej bladą, zmęczoną twarz otaczała burza potarganych blond włosów. ‘’Może to ty się przeceniasz’’ słowa Nate’a uparcie dźwięczały jej w głowie. Przez to całe wydarzenie z Natem gdzieś uleciała jej pewność siebie i opanowanie. Stała tak i przyglądała się sobie. Z każdą sekundą czuła się coraz gorzej.

- Nate miał całkowitą racje – szepnęła do siebie – jestem skrajnie obrzydliwa. Nie jestem jego warta. Ann nie wygląda tak potwornie. Już rozumiem czemu to zrobił.
W swoim odbiciu Mary widziała tłustą, brzydką i żałosną dziewczyne. Nie poznawała siebie. Do tego momentu nie zdawała sobie sprawy, z tego że wygląda tak źle. Mary ogarnęło poczucie że kompletnie straciła kontrole nad swoim życiem. Odrętwiała ruszyła w stronę kuchni. Jednym szybkim ruchem wyrzuciła całą zawartość miseczki do toalety. Nietkniętą latte wylała do zlewu . Ze wstrętem wrzuciła pudełko płatków do szafki i z pośpiechem opuściła kuchnie. Poszła na górę do łazienki wziąć prysznic. Wychodząc starała się nie patrzeć w lustro. Ubrała się w pożyczone od Kate ciuchy i wysuszyła włosy. Nałożyła makijaż żeby ukryć zmęczenie, przybrała uśmiech i wyszła z łazienki. W drzwiach zobaczyła śpiącą Kate przecierającą oczy.
- Która godzina ? – spytała zaspanym głosem
- Dzień dobry kochanie – Mary przytuliła przyjaciółkę – jest po 11, co cie skłoniło do tak wczesnej pobudki? – spytała jasnowłosa
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała Kate zamykając się w łazience. Mary zeszła na dół i przygotowała przyjaciółce kawe, którą ta z wdzięcznością przyjęła gdy zeszła na dół. Sobie Mary zaparzyła zielonej herbaty, i pomimo kiepskiej pogody usiadły na schodkach werandy przed domem z ciepłymi kubkami w dłoniach. Chłodny wiatr delikatnie smagał ich twarze a gorące kubki rozgrzewały grabiejące ręce. Mary odezwała się po dłuższej chwili przeczesując ręką włosy.
- rozmawiałam dziś z Nate’m
- ŻE CO!? – Kate spojrzała na Mary ze zdziwieniem krztusząc się kawą – dlaczego? Znowu do ciebie dzwonił? Po co rozmawiałaś z tym dupkiem?! – Kate była wzburzona , nie rozumiała czemu Mary z nim rozmawiała. – Mary, nie warto, naprawdę. Nie możesz mu wyba….
- Kate – jasnowłosa przerwała przyjaciółce w pół słowa – Nie chodzi mi o mnie tylko o ciebie i Willa – Mary odwróciła się i popatrzyła przyjaciółce w oczy – myślę że powinnaś go przeprosić.
- Przeprosić? Ja? – Kate patrzyła na Mary z niedowierzaniem – Czy ty słyszysz sama siebie? To on powinien przeprosić pierwszy!
- Kate, chodzi mi o to że nie chce żebyście skończyli jak ja i Nate. Myślę że powinnaś przeprosić pierwsza, zanim będzie za późno.
- Chyba śnisz – odpowiedziała Kate popijając kawę
- Wasz związek jest ważniejszy niż twoja duma! – odpowiedziała Mary z przekonaniem – przestań być taka uparta!
- A może ja jestem uparta!? Taka jestem Mary, nie zmienisz tego. I nie przeproszę go, bo to on miał problem ze mną!
- Kate, boje się ze będziesz tego żałować. Wiem że bardzo kochasz Willa i nie możesz go stracić z takiego powodu!
- Przestań już. Lepiej zajmij się sobą i Nate’m. nie wiem czy jesteś właściwą osobą do udzielania takich rad. Nate cie zdradził– odpowiedziała Kate chłodnym tonem patrząc przed siebie. Mary przytkało.
- nie wierze – szepnęła pod nosem - Kate ja się po prostu martwię. Przestań być taka uparta i go przeproś!- dodała Mary pewnym głosem podnosząc się.
- zostaw mnie w spokoju! – powiedziała ciemnowłosa nie patrząc na Mary – Nie ma mowy żebym ja go przeprosiła, to on nadwyrężył moje zaufanie. – Kate spojrzała Mary w oczy. Jej spojrzenie było gniewne i twarde. Mary uparcie patrzyła przyjaciółce w oczy przez kilka chwil. Westchnęła i odparła:
- Rób jak chcesz. Mam nadzieje że nie będziesz potem żałować. Wezmę swoje rzeczy i pożegnam się ze Sky’em – odwróciła się i weszła do domu.


  W Londynie jako w pięknym i rozwiniętym mieście organizowane były różnorodne wystawy, nie było to żadną odskocznią od codzienności. Spacerując po ulicach miasta można było dojrzeć rozmaite nagłówki , bilboardy plakaty zachęcające ludzi do odwiedzenia zadziwiających miejsc i obejrzenia prac artystów, często ekstrawaganckich i odważnych.
galerie sztuki coraz częściej promowały młodych artystów co powodowało ze mniemanie sztuki rozszerzyło sie i ludzie przepełnieni byli ciekawością która ciągnęła ich w stronę miejskiej sztuki która pobudzała wyobraźnie i dawała większy podgląd na świat.
Była wiosna. Przyroda budziła sie do życia, świat promieniał i był inspiracja dla wielu artystów. Był to świetny czas na odkrywanie swych pasji.
Zayn właśnie przechadzał sie uliczkami miasta dopalając papierosa którego zapalił kilka przecznic temu. Idąc tak przyglądał sie otoczeniu i  jego wzrok przykuł pewien plakat. Był dość kolorowy i może nawet nieco kontrowersyjny. Chłopak domyślił sie ze chodzi pewnie o jakąś nowa wystawę. Nie był wielkim fascynatem sztuki jednak z braku lepszej rzeczy do roboty i gdy zobaczył kto jest autorem prac postanowił sie tam udać. Autorem wystawy był Aaron Rose, znany fotograf. Zayn spotkał go kiedyś na przyjęciu i zapamiętał jako bardzo miłego człowieka.
 Zgasił niedopałek i wypuścił z ust ostatnia chmure dymu po czym wszedł do przestronnej galerii.  Fotografie porozwieszane były na każdej wolnej powierzchni. Większość z nich zwisała z sufitu na metalowych drucikach, tworząc niesamowite instalacje. Przechadzał sie wsród korytarzy podziwiając świetnie wykonane fotografie. Widać było że część z nich była nieco przerobiona przy użyciu bilansu bieli czy przyciemnieniu tła. Ciemnowłosy chłopak był zafascynowany tym miejscem. Zdjęcia przedstawiały rozmaite scenerie, twarze, plakaty, sceny uliczne, pejzaże. Zayn spędził w galerii mnóstwo czasu studiując dokładnie każde dzieło. Poczuł, że fotografia może być czymś cudownym, magicznym sposobem na zatrzymanie chwili. Pomyślał, że to może być super zabawa i nowe hobby. W końcu natchniony sztuką zapragnął kiedyś zorganizować wystawę swoich prac. Zadowolony opuścił galerię i pod wpływem impulsu ruszył w stronę ‘London School of Photography’ żeby zapisać się na kurs fotografii.


- Sky. Skyy. Sky wstawaj – Mary delikatnie potrząsała Sky’a za ramie. Rozciągnął się wzdychając i w tym samym momencie zobaczył nad sobą twarz Mary.
- Sky wstawaj już – powiedziała Mary podnosząc się – nie wiesz gdzie jest moja torebka? – Mary krzątała się po pokoju bezskutecznie poszukując zguby.
-chyba gdzieś na dole – odparł zaspany Sky – Mary coś się stało? Dlaczego już wychodzisz? – spytał przecierając dłonią oczy
- posprzeczałam się z Kate. – odparła Mary – wstawaj! – krzyknęła na odchodne opuszczając pokój.
- wstaje wstaję – mruknął Sky zwlekając się z kanapy. Po kilku minutach był już na dole. W salonie spotkał krzątającą się Mary, pewnie szukającą torebki a z kuchni dochodził zapach smażonego bekonu. Sky obserwował Mary stojąc w progu.  Patrząc na przyjaciółkę poczuł potrzebę powiedzenia jej wszystkiego.
- Mary ja…- przerwał mu krzyk Kate z kuchni.
- Zapraszam  do stołu! Sky wstałeś w końcu!?
- Mam – powiedziała Mary trzymając swoją torebkę w ręku. Nie usłyszała że Sky zaczął do niej mówić. Chłopak uśmiechnął się tylko do przyjaciółki i poszedł w stronę kuchni. Mary ruszyła za nim sprawdzając coś na telefonie. W kuchni spotkali krzątającą się Kate z nieodgadnioną miną. Sky usiadł przy stole a Kate grzebała w lodówce. Mary stała w drzwiach pisząc sms. Sky przez ramie spojrzał na jasnowłosą. Dziewczyna wyglądała lepiej niż poprzedniego ranka ale Sky podejrzewał że to wyćwiczona maska, pancerz obronny Mary. M zwykła ukrywać swoje problemy, czasami nawet Kate i Sky z trudem dowiadywali się o co chodzi. Jego rozmyślania przerwała Kate wręczając mu talerz z jajkami i bekonem.
- tosty zaraz będą – dodała siadając przy stole. Sky wziął widelec w dłoń.
- Mary ty nie jesz? – spytał z ustami pełnymi jajecznicy.
- Nie ja już jadłam – odpowiedziała Mary nie podnosząc oczu znad telefonu. Sky wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia. Poczuł na sobie wzrok Mary ale uparcie wgapiał się w swój talerz. Bał się że Mary coś wyczuje. Na jego szczęście Mary wyszła do łazienki więc mógł odetchnąć. Wczoraj przyszedł do dziewczyn w środku nocy żeby wyznać coś M, ale stchórzył. Bał się przyznać do prawdy. Nawet przed samym sobą. Było mu ciężko ale nie mógł z tym walczyć. Próbował, ale to było coś z czym nie da się walczyć. S jadł powoli zamyślony patrząc bezmyślnie na Kate która w milczeniu jadła swoją porcję.
- o co wam poszło ?– spytał chłopak uciekając od swoich rozmyślań
- o nic. Mary uważa że ja powinnam pierwsza przeprosić Willa – odpowiedziała beznamiętnie. W tej samej chwili do kuchni weszła Mary.
- pa Sky – Mary pożegnała się z przyjacielem i spojrzała na Kate. Odwróciła się na pięcie i w pośpiechu opuściła dom Kate. Na odchodne rzuciła tylko ‘ Kate przemyśl to’ i wyszła. Sky odczuł w pewnym sensie ulgę, ale z drugiej strony czuł się głupio okłamując przyjaciółkę. Po wyjściu Mary Kate westchnęła i odstawiła swój talerz do zlewu. Żeby oczyścić atmosferę zaczęła opowiadać jakąś historyjkę.
- wcale mnie nie słuchasz – stwierdziła Kate – Sky, o co chodzi? – Kate pochyliła się nad
stołem i uniosła twarz Sky’a zmuszając go żeby spojrzał jej w oczy– Mów – zakomunikowała krótko uparcie patrząc mu w oczy. Sky patrzył na nią przez chwilę.
- Jest coś, co chciałem wam powiedzieć jak do was przyszedłem. Tylko że… nie miałem odwagi – Sky odwrócił głowę i nerwowo zaczął stukać palcami o blat stołu. Kate cierpliwie czekała aż zacznie mówic.
- Ja, ja się chyba zakochałem – powiedział niepewnie patrząc na Kate. Ciemnowłosa zaśmiała się i mocno przytuliła przyjaciela.
- To przecież cudownie! Sky! Uśmiechnij się! Na pewno będzie lepiej niż ze mną czy z Mary – dodała z przekąsem – wyczuwam ze jest jakieś ‘ale’. Powiedzi mi proszę, kto to jest? – spytała przysiadając na blacie i krzyżując ręce na piersi.
- Nathaniel. – Sky powiedział to tak szybko że prawie niezrozumiale po czym spuścił głowę i wpatrywał się w podłogę. Siedzieli tak w milczeniu przez kilka minut. Kate, nie wiedzieć czemu wcale nie była zdziwiona tym co powiedział Sky. Zmarszczyła brwi spoglądając na przyjaciela. Nie była pewna co ma o tym myśleć. Wiedziała co to znaczy się zakochać, i jak czuje się Sky, pomimo tego że jej obecna sytuacja z Willem była dość nieciekawa. Mary miała trochę racji, ale Kate nie chciała przyjąć tego do wiadomości. A S był cudownym przyjacielem i zasługiwał na szczęście. To, że jego serce wybrało tak a nie inaczej nie było jego winą. Kate nie cierpiała tego zarozumialca Nate’a. Skrzywdził Mary,a teraz jeszcze do tego S się w nim zakochał. Doszła do wniosku że jej przyjaciele nie mają szczęścia w miłości. Zamknęła oczy i westchnęła. Postanowiła sobie, że nie dopuści żeby ten dupek dalej krzywdził jej przyjaciół. Mimo tego że dalej była zła na M. Niestety nie miała pojęcia jak to zrobić. W końcu podeszła do Sky’a i mocno go przytuliła. Sky podniósł głowę i popatrzył na nią szklanym wzrokiem.
- Ja wcale tego nie chciałem. Ja go nawet tak bardzo nie lubię. Ale nie potrafię z tym walczyć. To silniejsze ode mnie. Czuje się jak zdrajca. Po tym jak potraktował Mary… Poza tym, on nawet nie jest gejem!- Sky zacisnął powieki i potrząsnął głową. Kate nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła przyjaciela mocniej. Sky zaczął cicho szlochać.
- Sky nie martw sie, wszystko się ułoży - powtarzała Kate trzymając przyjaciela w szczelnym uścisku. Całym sercem chciała uwierzyć, ze to prawda.


Kate siedziała na łóżku w swoim pokoju. Sky poszedł sie przejść ale wiedziała ze wróci bo zostawił u mniej klucze do swojego domu. A z Mary sie posprzeczała i nie było jej z tym dobrze na duchu. Postanowiła sie wykąpać i zmyć te wszystkie myśli. Jak postanowiła tak i zrobiła. Weszła pod cieplą wodę i częściowo odczuła ulgę jednak natarczywe myśli wciąż kłębiły się jej w głowie. Podeszła do lustra i popatrzyła sie na siebie. Uśmiechnęła sie mimowolnie. Była bardzo pewna siebie i może nawet nieco próżną osóbka i odbicie w lustrze zawsze sprawiało ze sie na chwile zapominała. Teraz było tak samo. Wychodząc ubrała bieliznę i zarzuciła na to tylko lekko długi sweter. Usiadła na chwile na łóżku lecz myśli nie dawały jej spokoju zeszła wiec na dół , włączyła radio i podkręciła głos. Muzyka zaczęła wypełniać jej dusze co przyniosło jej ulgę. Zaczęła śpiewać razem z wokalistami i nie obchodziło ja czy komuś to przeszkadza. Muzyka była tak głośna ze skacząca po kanapie Kate nie usłyszała dzwonka do drzwi. Zorientowała sie dopiero gdy do pokoju wpadła smuga światła choć zasłony były jeszcze pozasłaniane. Ciemnowłosa spojrzała w stronę drzwi i na chwile zamarła lecz po chwili ocknęła się ,ściągnęła niżej sweter i wyłączyła muzykę. Stanęła i spojrzała na niego. Will rozłożył ręce do uścisku i milczał z delikatnym przepraszającym spojrzeniem. Kate tak bardzo chciał rzucić mu sie w ramiona, przytulic sie do niego i czuć jego bliskość jednak miała dumę która nie pozwalała jej tego zrobić. stała tylko i patrzyła na niego bez wyrazu. Will opuścił rękę i przeczesał włosy palcami. Stali jeszcze chwile w ciszy po czym jedno z nich przemogło sie w sobie i pierwsze powiedziało "przepraszam". Był to Will.
- Kate...ja przepraszam. Głupio wyszło....powinienem był ci ufać. - Kate spojrzała w jego ciemne oczy i zobaczyła w nich prawdziwy smutek wiedziała ze czuje sie winny tej kłótni choć to również jej wina. Kate uśmiechnęła sie do niego spokojnie.
- Ja również przepraszam...poniosło mnie ....wiem ze byś mnie nie wyzwał ale po prostu poczułam sie zraniona tym ze mi nie ufałeś a niestety ale jestem koszmarnie czuła na tym punkcie i nie widzę związku bez zaufania - rzekła Kate i poczuła ze na jej tali oplatają sie jego ręce. Uśmiechnęła sie pod nosem i spojrzała na niego. Wyglądał uroczo. Widziała ze ma nieco podkrążone oczy co mogło być spowodowane nocnym rozmyślaniem , a jego włosy były w kompletnym nieładzie.
- Rozumiem cie i sam nie wiem co mi strzeliło do głowy. Obiecuje ze sie to nie powtórzy. - Jego oczka błysnęły
- Obiecaj mi lepiej ze o wszystkim będziemy rozmawiać. Nie ważne co nam będzie "leżeć na wątrobie" i czy to będzie błahe czy tez nie. Obiecaj...- Kate spojrzała mu w oczy z poważna miną.
- Obiecuje księżniczko - pocałował ja w czoło - Czy możemy to uznać jako koniec kłótni ...rozejm zawarty ? - Will spojrzał na nią uważnie i oczekiwał jej słów jednak zamiast tego poczuł jak ich usta sie stykają.
- Czy to wystarczająca odpowiedz ? - Kate uśmiechnęła sie promiennie.
 - Wiesz ...chyba nie usłyszałem ...mogłabyś powtórzyć ? - Ciemnowłosy chłopak uśmiechnął sie do dziewczyny z zadziornym uśmiechem i tym razem to on ja pocałował a Kate odwzajemniła pocałunek. Oboje czuli sie z sobą tak dobrze. Nie wiedzieli świata poza sobą. Tą romantyczna chwile przerwał im krzyk dochodzący z niedaleka.
- Gorzko! Gorzko! Gorzko! - w drzwiach stał Sky z szerokim uśmiechem i pełen rozbawienia skierował sie ku kuchennemu blatu gdzie leżały jego klucze. Parka zakochanców przerwała pocałunek i spoglądała na Sky'a który udawał ze nie wie o co chodzi.
- Spokojnie spokojnie ja tylko po klucze. Zaraz będziecie mogli kontynuować - zaśmiał się. Ciemnowłosa wyśliznęła sie z uścisku i podeszła do przyjaciela śmiejąc się. Sky również przywdział maskę. Widziała ze dręczy go to sprawa z N. Przytuliła go mocno i szepnęła mu cicho do ucha ze zawsze ma przyjaciół na których może liczyć i ze go kocha. Sky również z mocno ja do siebie przytulił i szepnął ze ja kocha i żeby lepiej juz wracała do swojego kochasia. Oboje sie zaśmiali. Sky pożegnał sie i wyszedł. Kate zastała Will'a na kanapie który w momencie gdy ich wzrok sie spotkał poklepał miejsce obok siebie. Dziewczyna usiadła obok niego z pilotem w dłoni i zaczęła skakać po kanałach.
Chłopak objął ja ramieniem a ona położyła mu głowę na ramieniu. Oglądali tak wtuleni w siebie i w pełni szczęścia lecz Kate męczyła świadomość że posprzeczała się z najlepszą przyjaciółką. Było jej głupio że tak na nią naskoczyła, szczególnie teraz kiedy z Willem wszystko się ułożyło. Siedząc oparta o miłość swojego życia rozmyślała aż w końcu otulił ją słodki sen.



Jest rozdział 7, mamy nadzieje że Wam się spodoba :) generalnie rozdziały wychodzą nam dość dłuuugie. nie za długie?
no i komentujcie! baaardzo zależy nam na waszych opiniach.
obydwie paaadamy już z nóg, więc ściśkamy na dobranoc!
xoxo
Mary i Kate




6 komentarzy:

  1. Za długie? Są genialne, nie są za długie, aż nie chce się kończyć czytać !
    Piękne to wszystko, bardzo mi się podoba. <3
    zapraszam na moje oba blogi. :)
    czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak,zdecydowanie fajne :)
    +hej,na blogu www.mean-hungry-lovers.blogspot.com został dodany nowy rozdział,z perspektywy Blanci. zapraszam serdecznie do czytania i komentowania , pozdrawiam Blanca<3

    OdpowiedzUsuń
  3. na pewno nie za długie! :)
    świetne! bardzo mi się podoba!
    zapraszam do siebie:http://letsdothisonelasttime.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak - warto było czekać.
    Lubię dłuuugie rozdziały.
    Zapraszamy do siebie ;]
    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. NIE ZA DŁUGIE ! <333333 Świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale długie ! ♥
    A tak po za tym to wspaniałe ! <333

    inlifethereisonlyonedirection.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń